Kolejny rok Służby ministranckiej zakończyliśmy wycieczką. Tym razem pomysłodawcą był o. Marcin Szwarc, który zabrał nas do Obry – miejscowości leżącej na terenie województwa wielkopolskiego w powiecie wolsztyńskim. Naszą wakacyjną przygodę rozpoczęliśmy 29 czerwca o godz. 8:00 rano. Stanęliśmy przed ołtarzem w Kraskowie i uczestniczyliśmy w Mszy św. w Uroczystość św. Piotra i Pawła. Był to piękny widok: o. Marcin i ks. Piotr a wokół 26 ministrantów. Następnie wsiedliśmy do busów i ruszyliśmy w nieznane, bo wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, gdzie jedziemy. Wytworzył się taki zwyczaj, że cel naszych wyjazdów jest zakryty przed nami. Wyjątkowa była to podróż. Na przedzie jechał o. Marcin na motorze, potem jechał autobusik a kolumnę zamykał bus prowadzony przez ks. Piotra. Do przejechania mieliśmy około 250 km, Wydawać by się mogło, że to mało, ale zajęło nam to ponad 6 godzin, ale spowodowane to było odwiedzinami naszej patronki św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy. Chwilkę pomodliliśmy się w Sanktuarium poświęconym naszej świętej. 

Potem obowiązkowy przystanek na kawę na „orlenie”, jedzonko na „Macu”, a czas płynie. W ten sposób dotarliśmy do Obry. Szybkiej rozlokowanie się w pokojach i ruszyliśmy zwiedzać.

Pierwszym punktem na liście rzeczy, który musieliśmy zobaczyć był Seminarium Ojców Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI). Z uwagą słuchaliśmy o. Marcina, który przez 6 lat w tym miejscu stawał się Oblatem. Byliśmy w krużgankach, zakrystii, kościele, kaplicy seminaryjnej, muzeum misyjnym oraz w ogromnym gospodarstwie rolnym. Nawet o. Marcin poprowadził nas do krypty, gdzie stanęliśmy przy grobie jezuity Karola Bołosa Antoniewicza. O tyle warto o tym napisać, gdyż jest on autorem popularnych pieśni: „Chwalcie łąki umajone”, „W krzyżu cierpiące”, „Nazareński śliczny kwiecie”, „Panie Ty widzisz krzyża się nie wstydzę”. Powrót do ośrodka i czas na odpoczynek. Tak minął dzień pierwszy.

Następnego dnia pojechaliśmy do stolicy Wielkopolski – Poznania. Zatrzymaliśmy się na Malcie, miejscu, które kojarzy się z zawodami sportowymi w wioślarstwie oraz miejsce odpoczynku i rekreacji mieszkańców Poznania. Tam usytuowany jest Ogród Zoologiczny. Postanowiliśmy zatem odwiedzić zwierzaki zgromadzone w tym wyjątkowym miejscu. Oczywiście wszystkie wybiegi przykuły naszą uwagę, ale na pewno na szczególną uwagę zasługuje wybieg z: tygrysami, niedźwiedziami brunatnymi, słoniami, żyrafami, nosorożcami, surykatkami i susłami. Krótko pisząc było co oglądać, chociaż wymagało to długiego chodzenia. Po wizycie w Ogrodzie Zoologicznym udaliśmy się do kina na film „Minionki”. Chyba nikt się nie spodziewał, że będzie on źródłem nieustającego śmiechu. Po powrocie odprawiliśmy mszę o godz. 22:00. Klimat spotkania z Panem Jezusem Eucharystycznym był niesamowity w drewnianym kościele św. Walentego..

Trzeci dzień zaprowadził nas pod figurę Chrystusa Króla w Świebodzinie. Stamtąd ruszyliśmy do Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Podziwialiśmy kompleks bunkrów i umocnień wybudowanych jeszcze przed II wojną światową. W trzy lata wybudowano podziemne korytarze o łącznej długości 33 km. Przed zejściem do bunkrów był czas na sesję zdjęciową przy czołgu T-34. 

Obecnie kompleks oprócz pełnienia funkcji zabytku i atrakcji turystycznej jest rezerwatem przyrody chroniącym nietoperze, które w liczbie ponad 40 tys. spędzają w podziemiach zimę. Ciekawostką jest to, że oprowadzał nas Jacek Podemski – dziennikarz TVN Turbo, autor odcinków „Wstęp wzbroniony”. Następnie ruszyliśmy do Rokitna, gdzie znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej. Tak sprawowana była msza. Po powrocie do Obry udaliśmy się w końcu nad jezioro „Święte”. Zabawy było wiele i dopiero zachodzące słońce zmusiło nas do powrotu do ośrodka.

Czwarty dzień zaprowadził nas do Wolsztyna, miasta oddalonego o 10 km. Znajduje się tam muzeum kolejnictwa, a wśród eksponatów jest kilka parowozów, zabytkowych wagonów osprzętu służącego do realizacji ruchu kolejowego.

Po wizycie w muzeum był czas na lody, zimne napoje i kawę na wolsztyńskim rynku. Po powrocie rozegrane zostały mecze z ministrantami z Poznania. Starsi chłopcy niestety przegrali, za to nasi najmłodsi królowali na boisku. Mecze były na bardzo wysokim poziomie. Po sportowych trudach nadszedł czas na kąpiel w pobliskim jeziorku. Tak minął przedostatni dzień

Ostatniego dnia trzeba było się spakować i „ogarnąć” pokoje. Oczywiście znalazł się czas na plażowanie nad jeziorem. Kąpiel i opalanie dobrze nam zrobiły przed podróżą. Niestety trzeba było wracać. Czas jednak za szybko płynie.

Specjalne podziękowania należą się o. Marcinowi, który był głównym organizatorem naszego wyjazdu. Wszystko wyszło bardzo dobrze i z niecierpliwością będziemy czekać na następne wakacje.