W tym roku nasze kroki skierowaliśmy ku ziemi tarnowskiej. Oczywiście jak zwykle ministranci i ministrantki nie wiedzieli, gdzie jadą. Nasza podróż zaczęła się od malutkich kłopotów, bo ks. Proboszcz zgubił dokumenty (przynajmniej się tak zdawało, a one po prostu wpadły pod siedzenie samochodu). Na szczęście wszystko się wyjaśniło i ruszyliśmy, chociaż pogoda nas nie rozpieszczała. Rozpoczęliśmy nasze wakacje. Po przybyciu na miejsce i podzieleniu pokojów opanowaliśmy świetlicę, w której znajdował się stół do ping-ponga, bilarda oraz piłkarzyki. Oczekiwaliśmy na program, który ciągle był niespodzianką.

Następnego dnia ruszyliśmy do Bochni, gdzie byliśmy umówieni na zwiedzanie kopalni soli. Wszystko niby według planu, ale coś nasz zjazd pod ziemię się opóźniał. Okazało się, że winda się zepsuła, a my popędziliśmy do drugiego szybu. W końcu zjechaliśmy z godzinnym poślizgiem. Wędrowaliśmy kopalnianymi korytarzami i słuchaliśmy ciekawych opowieści przewodnika. 2 godziny szybko upłynęły, a my wyjechaliśmy na powierzchnię.

Powrót do ośrodka, obiad i kolejny punkt dnia. Jedziemy do Tarnowa. Zwiedzanie miasta oraz spoglądanie na jego panoramę. Oczywiście trzeba było zrobić zdjęcia na „facebooka”.

Kolejny dzień zarezerwowany był na Łańcut. Zwiedzaliśmy zamek, oranżerię oraz stajnie. Piękne wystroje, obrazy, meble. W tym czasie w zamku odbywały się koncerty, co spowodowało, że Samuel się „zgubił” , bo zasłuchał się w piękne brzmienie fortepianu. Stajnie to także muzeum powozów. Podziwialiśmy różne bryczki i karoce, te od święta i dnia powszechnego. Byliśmy także w muzeum sztuki cerkiewnej. Nasi księża wyjaśniali nam symbolikę ikon.

Czwartek był dniem sportu. Rozegraliśmy kilka konkurencji: bilard, piłkarzyki, ping-pong. W trakcie obiadu nagrodziliśmy najlepszych oraz wszystkich uczestników. Po południu, ponieważ pogoda się polepszyła, rozegrane zostały liczne mecze piłki nożnej i siatkowej. Dzień zakończyliśmy kolacją, podczas której królowała kiełbasa z grilla.

Piątek to dzień bajki. Pojechaliśmy do Pacanowa, gdzie staliśmy się krasnoludkami. Wędrowaliśmy ścieżkami bajek popisując się wiedzą i wykonując różne zadania. Jednym z nich było przeciśnięcie się przez wąski pień drzewa. Wszystkim się udało, nawet naszym opiekunom. Z Pacanowa pojechaliśmy na basen, bo przecież w wakacje trzeba się zamoczyć. Były zjeżdżalnie, baseny.  Wszyscy wymęczeni i zadowoleni wrócili do Ośrodka, a przed nami ostatnia noc – zielona.

Nadeszła sobota. Po dokonaniu porządków ruszyliśmy w drogę powrotną. Oczywiście wyjazd ministrantów i ministrantek to także modlitwa. Msza św. była ważnym punktem każdego dnia. Także jadąc samochodami odmawialiśmy różaniec.

W trakcie naszych wakacji rozgrywane były Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej. Ponieważ i my jesteśmy kibicami, więc wieczorami z radością kibicowaliśmy naszym faworytom.

Jesteśmy wdzięczni wszystkim, dzięki którym mogliśmy po raz kolejny przeżyć nasz wypoczynek. Szczególne podziękowania Zgromadzeniu Księży NSPJ, bo w ich Ośrodków przeżyliśmy piękne chwile.